Późny obiad przeszedł łagodnie w kolację - Emil i Adela patrzyli z podziwem ile Jaga i Jacek potrafią zjeść. I chociaż na talerzu spoczywała szynka z prywatnej masarni, zresztą pyszna, jak stwierdzili oboje, to zjedli zaledwie po małym kawałku każdego rodzaju wędliny i wyrazili szczery żal, że w Warszawie nie ma takich wędlin. Emila bardzo rozbawiła propozycja Jacka, by któreś z nich przyjeżdżało raz na tydzień po "towar" a gdy Emil powiedział, że oni za bardzo nie przywiązują uwagi do jedzenia i na pewno żadne z nich nie będzie przyjeżdżało ponad 100 km po wędliny- Jacek poczuł się dotknięty. Adela stwierdziła, że boli ją głowa i musi łyknąć tabletkę i że nie da rady dłużej z nimi siedzieć i pójdzie się położyć, więc niech się na nią nie gniewają i sobie dalej gawędzą. Emil zaczął się dopytywać czy nie trzeba jej w czymś pomóc, ale Adela ucałowała go w policzek i stwierdziła, że po prostu boli ją głowa, więc łyknie proszek i się położy.
Gdy Adela wyszła, Jacek stwierdził, że Adela to delikatne stworzenie no i widać , że nie jest z niej herod-baba. Taka nieduża to i sił nie ma. Ale muszę przyznać, że masz bardzo mądrą babeczkę- pocieszył Emila - właściwie na każdy temat można z nią pogadać. Emil uśmiechnął się - wiem o tym i ją często podziwiam, właśnie za jej intelekt. Nie sądziłem, że nie mając wykształcenia technicznego da sobie radę u mnie, a ona naprawdę jest dobra w tym co robi. Jej promotor był zachwycony jej stylem pisania, bo pisze jasno, logicznie i on ma wielką ochotę by przeszła do kancelarii i pracowała z nim. Na tym kursie na rzecznika patentowego też się pokazała z dobrej strony. Prowadzi ten kurs jeden z moich znajomych rzeczników i też ją chwalił. A do tego ona jest bardzo troskliwa i bardzo dba o dom. Staramy się obaj z ojcem trochę jej pomagać i ojciec bardzo często robi i dla nas zakupy, żeby ona mogła po pracy trochę odpocząć. Bo do tego egzaminu też się musi przecież przygotować.
Dla niektórych ten egzamin jest koszmarem bo to będzie egzamin tylko pisemny ale na temat wybrany przez komisję. Po prostu kursanci dostaną temat taki, jakby już byli zaprzysiężonymi rzecznikami. Podziwiam ją, jak sprawnie potrafi wyszukać różne sprawy w branży elektrotechnicznej i to zarówno w literaturze angielskiej, niemieckiej jak i rosyjskiej. Wiesz, na rzecznika patentowego może startować albo prawnik albo inżynier. A ona już jest magistrem prawa. Magisterkę pisała właśnie pod kątem tego, że ma być rzecznikiem patentowym.
O rany, chłopie, ty jesteś w niej zakochany po czubki włosów uczesanych na jeża - stwierdził Jacek. Ale po prawdzie to pasujecie bardzo do siebie. Taka mądra i bystra dziewczyna a wcale nie jest zarozumiała - dodała Jaga. Fakt, nie jest zarozumiała, potwierdził Emil. Po pół godzinie stwierdził, że on też już pójdzie spać, jutro jeszcze porozmawiają. Oni chcą wyjechać do Warszawy najpóźniej około godziny 14,00.
Gdy przyszedł do pokoju Adela już spała. Skrócił do minimum wieczorne ablucje i delikatnie wślizgnął się do łóżka. Dłuższą chwilę wpatrywał się w twarz Adeli, w końcu delikatnie się do niej przytulił. Adela przez sen przytuliła się mamrocząc coś, czego Emil nie był w stanie zrozumieć, więc tylko ją mocniej do siebie przygarnął i szybko zasnął.
Emila obudziły delikatne pocałunki. Jeszcze długą chwilę udawał, że śpi i delektował się jej pieszczotami, w końcu usłyszał - wiem, że już nie śpisz, otwórz oczy. Długo jeszcze gadaliście? Nie, góra jeszcze pół godziny. Nie chciałem cię budzić, tak słodko spałaś! Milek, wymyśl coś, żebyśmy dziś wracali "za dnia". Obiad w domu mamy, ja chcę do domu!
Prawdę mówiąc to ja też- jestem nieco rozczarowany. Coś się Jacek za bardzo zmienił, na mój gust. A poza tym chyba za bardzo się od niego odzwyczaiłem. Albo tak jak powiedziała Jaga - zdziczał. Nie miałem pojęcia, że jej rodzice tu się osiedlili. Pewnie chcieli być na starość bliżej córki. Albo ich Jacuś wrobił w działeczkę, więc co weekend tu zjeżdżają. Ale za mało mnie to interesuje, żeby o to pytać. Dobrze, że dzieciaków nie ma.
Jak się pobierali to była gadka, że tu przeczekają do otrzymania mieszkania, a potem nagle się tu pobudowali. On jest stąd, ona chyba z Nowego Dworu Mazowieckiego - zawsze nas strasznie bawiła ta nazwa. Oni już chyba są na chodzie , ubierzmy się . Zjemy śniadanie i jakoś stąd wyjedziemy. Mogę nałgać, że muszę jeszcze coś opracować na jutro, bo mam naradę a zupełnie o tym zapomniałem. I dlatego tak wcześnie wstaliśmy - zgadzasz się? Tak, zgadzam.
Gdy tylko wyszli z gościnnej sypialni gospodarze zdziwili się, że nie pospali dłużej, więc Emil nałgał, że muszą szybko wracać, bo zupełnie zapomniał o ważnej naradzie a musi jeszcze na nią przygotować materiał. Wydawało mu się, że narada dopiero w środę, a spojrzał wieczorem w komórkę i okazało się, że to w poniedziałek, a nie w środę. Adela od razu wystąpiła w charakterze wrednej żony, narzekając, że jej o tym nie powiedział, bo przecież ona by mu przypomniała. A Jacek stwierdził, że jednak lepiej jest pracować na własnym a nie mieć nad sobą szefów. Ale, odpowiedział mu Emil - z naprawiania sprzętu byś w Warszawie nie wyżył i na pewno nie mielibyście takiego pięknego domu. W Warszawie jest naprawdę sporo różnych punktów naprawy sprzętu AGD, a ceny lokali na punkty usługowe są coraz wyższe. Ceny mieszkań też. Na ich mieszkania spółdzielcze poszedł dom w Milanówku i stumetrowe mieszkanie na Górnym Mokotowie.
Piękny był ten wasz dom w Milanówku, stwierdził Jacek. No był piękny, ale nie powiem, by te dojazdy do szkoły a potem na politechnikę były atrakcyjne - odpowiedział mu Emil. Przecież przez wiele lat ta elektryczna kolejka to raczej szła niż jeździła. A po godzinie 24 to już trzeba było wracać z Warszawy taksówką. I ten wielki ogród, w którym najlepiej to rosły chwasty. Teraz też mamy ogródek, ale taki wielkości dużego balkonu. I nawet w naszym tuja rośnie. Wpadniecie kiedyś do nas, to zobaczycie.
Ale chyba dopiero zaraz po zakończeniu roku szkolnego, bo wtedy sprzedamy chłopców rodzicom Jagi, którzy wezmą dzieci na wyjazd nad morze, do Juraty. Bo oni co roku wykupują wczasy emeryckie i wtedy biorą chłopców.
Po śniadaniu nastąpiło wzajemne ściskanie się, obiecywanie, że gdy Adela zda egzamin to wtedy przyjadą na któryś weekend i z cichym westchnieniem ulgi Adela usiadła na miejscu pasażera, a Emil za kierownicą. Gdy już ruszyli powiedziała - ja mam chyba jakieś uczulenie na Jacka - bardzo mi się nie podoba gdy mnie obejmuje i cmoka dusząc jednocześnie w uścisku. Mam od razu ochotę uciec albo faceta odepchnąć kopniakiem na stosowną odległość. Ja jednak jestem mało serdeczną kobietą. Ja rozumiem, że on nas uważa za przyjaciół, ale ja naprawdę źle znoszę takie serdeczności. Zawsze byłam z gatunku "niedotykalska".
Słysząc to Emil aż zwolnił- Maleństwo, zadziwiasz mnie, żadnych takich objawów u ciebie dotąd nie widziałem. Gdy cię pierwszy raz objąłem nie odczułem żadnej niechęci z twojej strony. Obejmował cię mój ojciec i też nie widziałem u ciebie strachu, odrazy czy niechęci. Obejmowali cię faceci z biura składając życzenia po naszym ślubie i też było w porządku.
Adela długo milczała, w końcu powiedziała - po prostu mam niemiłe skojarzenia z takim zatłuszczonym, serdecznym facetem.To był wujek mojej koleżanki z podstawówki. Byłam wtedy chyba w trzeciej klasie podstawówki. Ona miała imieniny i zaprosiła do siebie do domu kilka dziewczynek. I wtedy wparował do domu jej wujek - postury Jacka, zatłuszczony i nieco pijany. I złapał mnie w przedpokoju, wziął na ręce mówiąc - a to jakaś nowa dziewczynka- daj buźki i pocałował mnie w usta, cały czas mocno trzymając, bo się wyrywałam. Śmierdział alkoholem i miał spoconą twarz. Potem postawił mnie na podłodze i klepnął w tyłek mówiąc - to za wyrywanie się, bo mogłaś mi upaść na podłogę. Nic więcej się nie stało, ale ja do dziś to pamiętam i mam uraz do tłustych a serdecznych facetów. Nie wiem, może powinnam to powiedzieć Jackowi, jeśli będziemy się częściej widywać. On nie jest wszak debilem, pewnie zrozumie, tylko mu może być przykro, że mnie jego tusza i wygląd przeszkadza i wydobywa z pamięci wydarzenie, które było gdy miałam 9 lat. Jak się uporam z egzaminem to może się przejdę do jakiegoś psychoterapeuty.
Emil uśmiechnął się leciutko - no to dobrze, że schudłem. Dobrze dlatego, że to zdrowsze dla ciebie, ale spodobałeś mi się wtedy, gdy jeszcze miałeś tę nadwagę. I szaleliśmy w łóżku gdy jeszcze miałeś te kilka kilogramów w zapasie. Nie byłeś zatłuszczony tak jak Jacek. Nawet przy tej nadwadze miałeś piękne, bardzo dobre gatunkowo ciało. I nadal takie masz, uwielbiam twoje nagie ciałko. Mów tak dalej, mów, to zaraz poszukamy jakiegoś hotelu, bo nie dojadę do domu - stwierdził Jacek. Dojedziesz, dojedziesz, w domu będzie nam lepiej niż w hotelu.
Droga była nieco męcząca, cały czas "coś" padało, wycieraczki musiały być cały czas włączone, jedynym plusem był brak na szosie ciężarówek. Chyba się straszliwie postarzałem - stwierdził Emil- kiedyś bardzo lubiłem zimę a teraz zima mnie męczy i denerwuje. A ja lubię zimę tylko wtedy gdy jestem w marcu w górach, jest suche powietrze, jakiś mróz i słońce. I wtedy wręcz kocham Zakopane i chodzenie po reglowych dolinkach, lub człapanie na biegówkach. Bo ja to tylko na nich człapię, nie biegam. Mam takie miejsce w Zakopanem, gdzie mogę siedzieć na sankach godzinami i wpatrywać się w to co przede mną. A przede mną widok na Giewont, za mną las należący do "dzielnicy" nazywanej Księży Las. A gdzie jest w Zakopanem Księży Las, bo nie kojarzę - dopytywał się Emil. To taki kawałek pomiędzy wylotem z Doliny Strążyskiej a Żywczańskim. Mam kilka takich miejsc, gdzie mogę siedzieć i się bezkarnie gapić na góry. Bezkonkurencyjnym miejscem do tego jest Gubałówka. Trzeba tylko wtedy wypożyczyć leżak, wziąć po trzy koce na osobę i ustawić leżak w pewnej odległości od tłumu zimowych plażowiczów. Układa się człowiek na dwóch kocach, trzeci jest po to by się nim nakryć i można godzinami tak leżeć i kontemplować panoramę Tatr. Oczywiście przedtem trzeba odstać swoje w kolejce do kolejki. Niektórzy szaleli na nartach a ja spokojnie się opalałam i świetnie się bawiłam słuchaniem dyskusji toczących się pomiędzy obcymi dla mnie ludźmi. A ci, którzy szaleli na nartach gdy ty się opalałaś to którzy to byli - Emil nagle zrobił się dociekliwy. Różni, mój kochany, różni. Raz był taki jeden co już umarł, ze dwa razy ciocia Helena, raz byłam całkiem sama i dwa razy moja koleżanka, która aktualnie jest w Kanadzie. Wolę Zakopane zimą niż latem, ale musi to być marzec. Bo dzień dłuższy i więcej słońca. Ja to głównie opalałam twarz i kawałeczek dekoltu, ale większość pań leżała w kostiumach bikini. Podziwiałam je szczerze. W końcu temperatury dookoła były jednak ujemne, a nawet gdyby było "0" to i tak jak dla mnie było to stanowczo zbyt zimno. No i mało kto brał dla siebie aż trzy koce ( wszak za każdy należało zapłacić)- a to były takie porządne, grube wełniane, "orbisowskie". Z nadrukiem "ORBIS".
A czemu byłaś sama zimą w górach? Bo musiałam przygotować się do zerwania z Kamilem - wszystko zrozumieć, nagle zmądrzeć, przetrawić wszystko tak, żeby go sobie skutecznie wybić z głowy. Bez łez, wzajemnych wyrzutów, żalu i pretensji. I udało się, rozstaliśmy się w końcu w tak zwanej przyjaznej atmosferze. Nawet mieliśmy już po zerwaniu pożegnalną kolację w Grandzie, bo miał za klika dni wyjechać na kontrakt. Byłam pewna, że wyjechał i że telefonuje z Iraku- dzwonił na mój domowy telefon, bo w międzyczasie zmieniłam operatora komórkowego, o czym on nie wiedział.
c.d.n.
:-)
OdpowiedzUsuń