piątek, 31 maja 2019

Bardzo samotne wakacje -V

Wieczór szybko zamienił się w głęboką noc.
Po północy rodzice kapitana stwierdzili, że już  są  zmęczeni i pożegnali się
ze wszystkimi, mówiąc, że następna kolacja będzie u nich w domu i wszystkich
tu obecnych przy stole zapraszają.
Reszta towarzystwa zakończyła zabawę około 2 po północy. Duet  B.B. z chęcią
przystał na propozycję spaceru, mając nadzieję na unicestwienie nadmiernej
ilości spożytych wieczorem kalorii.
Szli niespiesznie -Bożena trzymając tatę Chudziny pod rękę, Chudzina ze swą
bardzo chudą dziewczyną ciasno objęci, dobrze gotująca siostra i jej kolega
trzymali się za ręce, a kapitan delikatnie obejmował obejmował talię Barbary,
uzyskawszy wpierw na to jej zezwolenie. Po drodze zajrzeli na przystań by
popatrzeć z bliska  na morze i jachty w marinie. W czynnym jeszcze kiosku napili
się  po kieliszku wina, dobrze gotująca siostra i jej chłopak tu się z nimi
pożegnali, a dalej powędrowali już tylko w dwie pary.  Dyżurny recepcjonista
nieco zaspany otworzył im drzwi hotelu, B.B. pożegnały się, wzięły swój klucz
i powędrowały do swego pokoju. A ich panowie wzięli  klucz od służbowego
pokoju , bo doszli do wniosku, że nie ma sensu teraz wracać z powrotem.
 Tym razem nawet wycie muezina nie zbudziło duetu. Obudziły się już po ósmej
i nieco zaspane dotarły do jadalni około dziewiątej. Gdy po śniadaniu zeszły
do hotelowej kawiarni, ze zdumieniem zobaczyły tam swoich nocnych towarzyszy.
Panowie przepraszali, że "jeszcze  nie zdążyli się przebrać", ale nocowali w hotelu
i nie mieli  koszul na zmianę.
Po krótkiej naradzie "co zrobić" z tak miło zaczętym dniem  postanowiono, że
będzie to dzień całkowitego leniuchowania. Panowie pojadą się przebrać , panie
zabiorą z pokoju to co im jest potrzebne do szczęścia  na plaży lub na  basenie i
za godzinę  tu się spotkają.
Pojechali na wschodni kraniec Alanyi do nowo wybudowanego hotelu, z którego
na plażę można było przejść tunelem . Chyba nie muszę tłumaczyć, że tu też byli
znajomi taty Chudziny. Na ten jeden dzień użyczono im  dwupokojowy apartament
by mieli gdzie odpocząć zmęczeni plażą, wykąpać się, przebrać  i ewentualnie zjeść
w odosobnieniu obiad.Obie stwierdziły, że to wielka wygoda, gdy można ze sobą nie
zabierać torby z wszelkim dobrem a wyjść z domu już w kostiumie i potem wrócić
w mokrym i się spokojnie przebrać w suche ciuchy.
Tata Chudziny  wymyślił, że wpierw wypożyczą motorówkę, więc on wziął z domu
dwie flanelowe koszule dla  pań, bo na wodzie, mimo upału będzie chłodno.
Po przejażdżce  jedni będą pływać a inni będą się tego uczyć, potem zjedzą obiad i
pomyślą co będą dalej robić.
Motorówkę wypożyczało się razem ze sternikiem, który  zaraz został pouczony, że
ma nie szaleć, bo ich nie interesuje szybkość, chcą popatrzeć z wody na ląd, więc
niech płynie równolegle do brzegu.
B.B. stwierdziły,że jednak pływanie jachtem było znacznie milsze, silnik motorówki
straszliwie  hałasował. Panowie też nie byli zachwyceni. Skrócili więc czas "rejsu".
Barbara stwierdziła, że ma ochotę pogrzać się trochę na plaży, więc  kto chce niech
idzie do wody, ona popilnuje rzeczy.
O, to ja popilnuję ciebie, żeby cię kto nie ukradł-  oświadczył dziarsko kapitan.
Wiesz, Turcja to dziki kraj, mógłby cię ktoś do haremu  porwać, dokończył ze
śmiechem.
No to my się idziemy kąpać, morze dziś takie spokojne, w sam raz na naukę
pływania  - tata Chudziny wziął Bożenę za rękę i pociągnął w stronę wody.
Barbara  rozłożyła się na koszuli . Kapitan siedział obok, obejmując rękami kolana
i wpatrując się w horyzont cicho spytał: czy mogę ci zadać niedyskretne pytanie?
Barbara usiadła- no możesz, kto pyta nie błądzi. Ja ci odpowiem na twoje pytanie
ale to być może sprowokuje i mnie do zadania  niedyskretnego pytania tobie.
Pasuje ci to? Pasuje - szybko odpowiedział. Nerwowo przełknął ślinę- czy... czy
jesteś aktualnie z kimś w związku?
Barbara pokręciła przecząco głową - nie, już nie jestem, ale do niedawna byłam.
Mieliśmy wziąć ślub, ale przyłapałam go na kłamstwie. W ten rejs mieliśmy płynąć
razem, to miał być prezent ode mnie dla niego.
Sprawiłem ci pewnie przykrość tym pytaniem, przepraszam.
Nie, już mogę o tym mówić  i myśleć bez emocji . Pewnie musiało tak być.
No to mi teraz powiedz, kapitanie,  jak z tobą w tej kwestii?
Dość podobnie, myślałem, że jestem dla niej kimś ważnym a byłem tylko letnim
romansem. Udawała, że jest wolna a tak naprawdę była mężatką.
Rok rozpaczałem, a potem unikałem dziewczyn. Jesteś pierwszą, która nic nie
robiąc przełamała tę barierę. Chciałbym cię tulić, całować, rozmawiać z tobą
godzinami, słyszeć twój głos.
Nie znasz mnie - wcale nie jestem miła,łagodna, miewam humory, żądam by mnie
nie okłamywano. Gorzej, bo nawet nie masz kiedy mnie poznać, ten urlop to tylko
2 tygodnie a ty sobie idealizujesz mój obraz. I nawet nie mamy jak i gdzie się
bliżej poznać, bo gdzie Warszawa a gdzie Alanyia?
Wymyśliłem wczoraj wieczorem, że jeżeli jesteś wolna i mnie nie odtrącisz, przyjadę
do Warszawy i zacznę studia  MBA .I wtedy będziemy się mogli bliżej poznać.
No dobrze, a jeżeli nic nam razem nie wyjdzie?
To na pociechę będę miał dyplom MBA. Od niedawna macie w Polsce MBA,
sprawdzałem. Ale  jestem przekonany, że nam wyjdzie.
Ty to wszystko mówisz poważnie? Barbara wpatrywała się w niego jak wąż
w swą ofiarę.
Jak najbardziej - odpowiedział cicho.Uczucia to nie materiał do żartów.
Czy wiesz , że ty i ja urodziliśmy się tego samego dnia, miesiąca i roku?
Oczywiście, nie to jest dziwne, ale fakt, że się spotkaliśmy. Powiem tak jak ty -
pewnie tak musiało być.
Może - szepnęła Barbara.
Zobacz  - ona utrzymuje się już na wodzie!
Kapitan zerwał się na nogi, chwycił Barbarę za rękę i pociągnął do wody.
Bożena leżała na wodzie poruszając lekko rękami i  nogami, tata Chudziny trzymał
ręce pod wodą na wysokości jej karku i łopatek, ale wcale jej nie dotykał.
Barbara zaczęła bić brawo, a tata Chudziny pomógł wrócić Bożenie do pozycji
pionowej.
No to teraz  najtrudniejsze masz Bożena za sobą- powiedziała Barbara i uścisnęła
koleżankę. No nie  wiem, wyszeptała po polsku Bożena. Wrócili tunelem do hotelu,
przebrali się i zdecydowali, że zjedzą obiad w apartamencie - dziewczyny chciały
coś "lekkiego" więc im zaproponowano pieczoną rybę,panowie  wzięli po porcji
pilawu.
W czasie obiadu, kapitan skierował do taty Chudziny pytanie- wujek, jak myślisz,
czy zrobienie w Warszawie  dyplomu MBA to dobry pomysł?
No pewnie, że dobry!To międzynarodowy dyplom, wszędzie honorowany. Od razu
masz w nowej firmie lepszą kartę przetargową.
A co, chcesz się jeszcze uczyć?
 No właśnie, tak jakoś mi się zachciało-odpowiedział kapitan i dyskretnie mrugnął
do Barbary.
To ja Cię podziwiam, naprawdę- stwierdziła Bożena. To trudne studia. I drogie.
Ale ja się lubię uczyć.
Barbara z trudem zachowywała powagę, w końcu wydusiła z siebie-ja też podziwiam.
Po obiedzie pospacerowali brzegiem plaży robiąc przegląd hotelowych mrówkowców.
Kochani, musimy  jechać, bo dziś przecież jest kolacja u mego brata- przypomniał
tata Chudzielca.
No nie, jęknęły chórem B.B.-za jakie grzechy ciągle tu coś jemy? Będziemy musiały
wstawać o świcie i biegać aż do śniadania, żeby wejść w swe sukienki!
Spokojnie, mama na pewno zrobi same sałatki warzywne i owocowe- zapewniał
kapitan. A Liza na pewno wmusi w nas jakieś coctaile zielone- dodał.
Panie  zostały odwiezione do swego hotelu a około 20,30 miał po nie przyjechać
Chudzielec.
Miały sobie  dużo do opowiadania. Barbara opowiedziała skąd ten pomysł kapitana 
na kolejne studia i przyznała się  że kapitan ma w sobie coś, co ją w nim bardzo,
bardzo pociąga, a pomysł z tym MBA kompletnie  ją  "zjadł".
A Bożena stwierdziła, że marzy o sprawdzeniu jaki jest tata Chudzielca w wielkim
zbliżeniu, bo każdy jego dotyk robi na niej ogromne wrażenie.
Na razie zaproponował jej wycieczkę we dwoje do Pammukale, bo słyszał, że nie ma
więcej chętnych, ale jego zdaniem warto tam pojechać. A odpowiedź mam  dać dziś,
bo musi zarezerwować  hotel. Wiesz, on ma w sobie jakąś wielką delikatność,
czułość i....nieśmiałość, co dla faceta starszego ode mnie o 12 lat jest raczej nietypowe.
Nie ukrywałam, że jestem rozwódką i powiedziałam ile mam lat.
Kochana, nasze  dane to oni znają, przecież spisali sobie z paszportów, bo płynąc
muszą wiedzieć kogo  transportują. Kapitan powiedział mi, że on i ja urodziliśmy się
tego samego dnia miesiąca i roku i chyba znaczący  jest fakt, że się spotkaliśmy.
No popatrz Bożena, kolejny przypadek, spotykam faceta  idealnego rówieśnika.
                                                                  

                                                        c.d.n.




2 komentarze:

  1. Ludzie nie wierzą, że nie ma przypadków i walczą ze swoim wytyczonym losem. Całkiem niepotrzebnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale czy zauważyłaś, że gdy nas spotyka coś złego to kwalifikujemy to do przypadków, jeżeli coś dobrego to już raczej nie- widać "sie należało". A przypadek to przypadek, może być w dwie strony wszak.

    OdpowiedzUsuń