sobota, 1 czerwca 2019

Bardzo samotne wakacje -VII

Gdy tylko weszli do  domu kapitan zaproponował, by Barbara zdjęła sandały, bo płytki
w domu nie ziębią, są położone na specjalnym podkładzie.
Na parterze był salon, oddzielna kuchnia i pomieszczenie gospodarcze, mała łazienka
z kabiną prysznicową i wc, oraz zejście do piwnicy.
Z salonu prowadziły na piętro drewniane schody. Na piętrze były dwie sypialnie,
dość duża łazienka, wyjście na strych i szafa w  ścianie.
Umeblowanie było skromne , wystrój dość surowy, żadnych pierdółek, jak zauważyła
Barbara. Dominował kolor jasno-szary o perłowym  połysku.
Na jednej ze  ścian salonu wisiały portrety holenderskich dziadków, portret mamy
i nieżyjącej już ciotki kapitana  z okresu gdy były podlotkami, oraz portret ojca.
A nad wygodną sofą wisiał pejzaż z Amsterdamu z charakterystycznymi jego
wąskimi domami i drugi z widokiem na kanał i to co jest poza nim, na drugim planie.
Całości dopełniał  niski stół,  pufy i  dwa fotele.
Chodź, kochanie, zrobimy kawę i sok pomarańczowy. Kuchnia była świetnie
zaprojektowana pod względem ergonomicznym, co od razu Barbara doceniła.
A, to już po konsultacjach z Lizą, bo ja to nie  miałem pojęcia co i gdzie powinno
być w kuchni. Ale wiesz co, nie mamy nic do kawy, może wyskoczę po coś?
Nie trzeba, to bardzo dobrze, że nie ma niczego do kawy, ja tu stanowczo zbyt dużo
jem.
Kochanie, muszę o czymś z Tobą porozmawiać, zobacz, w aptece kupiłem to -
z aptecznej torebki wyciągnął kilka plastrów z opatrunkiem, jakąś maść, 2 spore
opakowania prezerwatyw i trzy opakowania tabletek antykoncepcyjnych, francuskich.
 Barbarę na moment zatkało, ale po dwóch sekundach powiedziała: jesteś naprawdę
niesamowitym, myślącym i dbającym człowiekiem. Te gumki nie będą nam potrzebne,
nie przerwałam brania tabletek bo są mi teraz potrzebne nie z uwagi na antykoncepcję.
I biorę te same co kupiłeś. I nawet nie wiesz jak cię podziwiam.
Ogromnie  mnie dziwi, że ci sprzedano je bez recepty, u nas są tylko na receptę od
specjalisty, a i to nie w normalnej aptece ale za dewizy.
Kapitan rozciął opakowania prezerwatyw i luzem wrzucił wszystko do kubła ze
śmieciami.
Kochanie, weź kawę, ja wezmę jeszcze cukier, bo to kawa z ekspresu i trzeba ją trochę
doprawić do smaku.
"Kochanie" wzięła kawę i idąc do salonu wciąż nie mogła wyjść ze stanu zadziwienia
na jakiego faceta trafiła. Wyraźnie akcje kapitana poszybowały w górę. Pełna hossa!
Kapitan przypomniał Barbarze, że miała mu opowiedzieć o tych "przypadkach" które
się jej ostatnio przydarzały, o ile oczywiście nie wprawi jej to w zły nastrój. A Barbara
zapewniła go, że z perspektywy czasu cały problem się spłycił, może mówić o tym
zupełnie spokojnie.
Kapitan wysłuchał całej opowieści, zgodził się z jej tezą, że to rzeczywiście były bardzo
dziwne przypadki i podsumował-  facet świnia i debil, ale może powinienem mu za to
podziękować, bo dzięki temu się spotkaliśmy!
Ej, nie sądzę byś miał okazję. Z pewnością już znalazł następną. W Polsce, zwłaszcza
na prowincji, dziewczyna która nie wyjdzie za mąż do 25 roku życia jest na indeksie.
Każdy się doszukuje w niej jakiegoś mankamentu.
No to jak w Turcji i to nawet nie na głębokiej prowincji.
Kochanie, proponuję  byś dziś zanocowała u mnie, dobrze?
No dobrze, ale muszę wpierw wpaść na chwilę do hotelu i kilka rzeczy z niego zabrać.
Ależ, nie ma problemu, podjedziemy tam taksówką, w której na ciebie zaczekam.
Potem na moment wpadniemy do mojej mamy. Nie zdziw się gdy zostaniesz wycałowana
i zaduszona niemal w uściskach gdy pokażę mamie naszą różaną gałązkę. Już po tym
pierwszym wieczorze  w kawiarni nazwała cię uroczą dziewczyną.
Masz chyba  w sercu swej mamy pierwsze miejsce, tak jakoś mi to wygląda. Kapitan
uśmiechnął się - nie dość, że jestem pierworodnym dzieckiem to synem którego oboje
pragnęli i jednocześnie byłem przyczyną ich ślubu, bo dziadkowie dopiero wtedy się
zgodzili na ślub, gdy powiedziała, że jest w ciąży. Ale z czasem polubili mego ojca,
a mnie rozpuścili  niemiłosiernie, jak mówi mój ojciec. Ten komplet pierścionków
to zrobił mój dziadek, był jubilerem.
Przyszło mi na myśl, że gdy się pobierzemy to moglibyśmy zamieszkać w Amsterdamie.
To przyjazne ludziom miasto.
Ale ja nie znam holenderskiego!
Tureckiego też nie znasz a tu jesteś i  jakoś ci angielski starcza.
 Jedźmy już do tego hotelu bo inaczej zostaniesz tu bez tych potrzebnych ci rzeczy-
powiedział śmiejąc się.
W hotelu Barbara szybko zebrała do torby to co jej się, mogło przydać a oddając klucz
w recepcji powiedziała, że ona i jej koleżanka spędzą dwie noce poza hotelem bo jadą
na wycieczkę poza Alanyię.
Tak jak planował kapitan, podjechali  do jego rodziców , taty co prawda nie było, ale
była osoba najważniejsza, czyli mama. Uroniła  kilka  łez twierdząc, że to z radości,
wygłosiła krótką przemowę do syna, że ma  Barbarę  nie tylko kochać ale i szanować
i chronić przed  wszelakim złem i jak przewidywał kapitan niemal zadusiła Barbarę
tuląc ją do siebie, całując i głaszcząc po włosach.
Mamuś, zadusisz, ją, przestań- mitygował matkę kapitan. Jutro przyjdziemy, na kolację.
Od domu rodziców było już bliziutko do mieszkania kapitana, więc ten odcinek przeszli
pieszo. Jak było do przewidzenia długo nie mogli się sobą nacieszyć, zasypiali i budzili
się objęci, wciąż nienasyceni. I, jak twierdziła potem Barbara, od razu była pewna zarówno
swych uczuć jak i jego.
Z wielkim trudem wybrali się następnego dnia na kolację do rodziców. Barbara została
teraz wyściskana i wycałowana przez tatę, Lizę i Chudzielca.A tata patrząc na swego
wyraźnie  rozanielonego syna co jakiś czas powtarzał- żebyś tylko jej nie skrzywdził,
pamiętaj synu.
Tego wieczoru  kapitan powiedział ojcu o swych planach robienia MBA w Polsce po to,
by Barbara go lepiej poznała, bo innego sposobu nie ma by być bliżej siebie.
A potem ojciec kapitana zapytał Barbarę o.....Bożenę. Bo on wie, że jego brat ma zamiar
prosić ją o rękę. Czy zdaniem Barbary Bożena to odpowiednia i odpowiedzialna osoba?
W odpowiedzi usłyszał, że jedno jest pewne- to uczciwa osoba, która na pewno nie
zwiąże się z kimś, kogo nie będzie darzyła miłością i szacunkiem. Jest osobą
samowystarczalną i nie poluje na męża, zwłaszcza, że ma za sobą nieudane małżeństwo.
No to skoro przesłuchanie skończone to ja zabieram swoją narzeczoną -oświadczył
radośnie kapitan. Na pożegnanie znów Barbara została wyściskana i zapewniona, że
w każdej chwili , w razie jakichkolwiek problemów może liczyć na ich pomoc. Tego
wieczoru Barbara zabrała resztę swoich rzeczy z hotelu, a Bożenie  zostawiła kartkę
z numerem telefonu kapitana i jego rodziców. Nie ukrywali przed rodzicami, że
Barbara mieszka u kapitana, a ci przyjęli to jako coś zupełnie naturalnego.
Dwa dni później wróciła z Pammukale Bożena i czym prędzej skontaktowała się
z Barbarą.Była oczarowana, zachwycona i totalnie zagubiona.
Oczarowana swym adoratorem- bo był człowiekiem wrażliwym, delikatnym.czułym.
Na dodatek o dużej wiedzy ogólnej, oczytany. Zachwycona jego taktem, kulturą
osobistą. Wsłuchujący się uważnie  w ton jej głosu, śledzący uważnie jej reakcje,
najczęściej uprzedzający jej życzenia. Zagubiona, bo z jednej strony ogromnie się
jej ten człowiek podoba, sprawy intymne też ok, nie ilość się liczy ale jakość i to
jest prima sort i chciałaby właściwie być z nim, ale boi się bo to byłaby nagła
zmiana pracy,porzucenie tego co znane i już oswojone, wypracowane. A ślub-
w każdej chwili, on to  nawet by jutro się żenił, ale to ma być moja, świadoma
decyzja. Chce mi pomóc we wszystkim co tu będę zaczynać, bylebym tylko
zechciała zostać jego żoną, być z nim. Możemy mieszkać w Alanyi, Antalyi 
albo w Ankarze albo w  Amsterdamie. Basiu, co ja mam zrobić, powiedz.
Wiesz, to taka jakaś rodzina- ludzi szczerych, otwartych, delikatnych.
Bożenko- ja się zaręczyłam z kapitanem, rozmawiam z tobą a on odmierza
długość mego ciała pocałunkami. Kiedy się z tatą Chudzielca zobaczysz?
Za godzinę? To fajnie, przyjedźcie tu do nas, pogadamy wszyscy razem.
Bożena, jak to się wszystko ułoży jak puzzle to my będziemy rodziną!
To czekamy na Was.
Odłożyła słuchawkę i wszystko  dokładnie opowiedziała kapitanowi, który
stwierdził , że to mądry pomysł i że zaraz wyskoczy po ciastka, które wujek
bardzo lubi, dokupi pomarańcz na sok i brzoskwinie dla pań.

                            ciąg dalszy nastąpi gdy drodzy czytacze
zostawią pod tym tekstem znaczek   :(   lub znaczek    :).
Jestem tak paskudna baba, że chcę wiedzieć kto mnie czyta.











9 komentarzy: