czwartek, 13 czerwca 2019

Trzeba zabić tę miłość - IV

W chwilę po tym gdy wróciły do domu panowie rzeczywiście zakończyli swoją grę. I nawet
byli zadowoleni z wyniku.
Udo i Marie pożegnali się a Eric zaczął się rozkoszować faktem, że wreszcie są sami.Mieli
jeszcze  dla siebie  sporo czasu i postanowili to wykorzystać. Około piątej po południu, nieco
głodni i zmęczeni spenetrowali lodówkę, zjedli obiad i przede wszystkim- ubrali się. Około
17,30 przyjechał ojciec Erica, w jakiś czas potem jego matka.
Spędzili w czwórkę miły wieczór, ojciec Erica  narysował wspólny portret Sandry i Erica,
 a właściwie dwa portrety im  zrobił - jeden w ołówku, drugi pastelami. Sandra twierdziła,
że na portrecie jest  ładniejsza niż w rzeczywistości, ale Maxim zapewniał ją, że ona  tak
właśnie  wygląda gdy tkwi w objęciach Erica. Eric ogłosił rodzicom, że od dziś on i Udo
mają wreszcie wakacje, ostatni rok naprawdę był pracowity i ciężki i jeśli coś zagra to tylko
dla Sandry a i to nie  na skrzypcach a na fortepianie.A najbliższe przesłuchanie ma dopiero
w drugiej połowie  września. Obydwaj muszą odpocząć. I chciałby na następny dzień
pożyczyć od któregoś z rodziców samochód, bo musi  zawieźć Sandrę do Pillnitz, Miśni,
Moritzburga i do Szwajcarii Saksońskiej. Z tym, że do Szwajcarii Saksońskiej to trzeba
koniecznie z noclegiem bo po całym dniu chodzenia będą za bardzo zmęczeni by wracać.
Ojciec zaoferował swój samochód na  najbliższe dwa dni a co do Szwajcarii Saksońskiej
to padła propozycja by pojechać w czwórkę, od razu na dwa dni. Maxim ma tam kolegę,
który  da mu po prostu klucze do swojego letniego domu. Tę noc Maxim spędził
w pokoju gościnnym, wręczywszy wpierw synowi kluczyki i dokumenty samochodowe.
Rano Hannelore miała go odwieźć do pracy swoim samochodem.
Następny dzień  Eric i Sandra spędzili w Miśni i Moritzburgu. Obydwa miejsca bardzo
się Sandrze podobały. Kolejnego dnia zwiedzili  Pillnitz, a Eric tym razem przytomnie
wziął ze sobą aparat fotograficzny, więc porobili mnóstwo zdjęć.
Rodzice  Erica wzięli po 2 dni urlopu, Maxim wziął od kolegi odręcznie zrobioną mapkę
jak  do tego letniego domku trafić, wzięto też ze sobą  prowiant. Samochód prowadził
Maxim, obok siedziała Hannelore, młodzież z tyłu.
W pewnej chwili Maxim powiedział: spójrzcie  jaką  świetną rodzinę tworzymy! I tu
Eric nie wytrzymał - tato, przecież my żadnej rodziny nie tworzymy- wy jesteście
rozwiedzeni, a my nie jesteśmy nawet narzeczeństwem. To gdzie tu widzisz rodzinę?
Ja tu widzę tylko wariackie papiery a nie rodzinę. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale
Sandra położyła mu dłoń na ustach i szepnęła- przestań, proszę.
Dość długo błądzili nie mogąc znaleźć  domku, do którego mieli klucze. W końcu
postanowili poszukać noclegu w najbliższej miejscowości.
W pierwszym miejscu, w którym  wisiała w oknie tabliczka  z napisem "wolne pokoje"
wynajęli dwa pokoje. W sąsiednim domu była mała restauracja, więc zjedli  kolację.
Umówili się, że następnego dnia wstaną wcześniej i pojadą poszukać drogi na kamienny
most Bastei.
Całe dwa dni kręcili się po Szwajcarii Saksońskiej. Zwiedzili twierdzę Konigstein,
wędrowali Drogą Malarzy  i płynęli kajakami po Łabie.
Wszyscy byli zmęczeni, ale i zachwyceni krajobrazami. Były tu wielce malownicze
miejsca. Domku kolegi Maxima jednak nie odnaleźli.
Miesiąc to tylko 30 dni, które bardzo szybko mijały. Do świadomości Erica dotarło,
że wkrótce nastąpi rozstanie. Do tego dochodziła niepewność co do jego dalszej
kariery.Ukończenie konserwatorium to dopiero właściwie początek. Zdał sobie sprawę,
że jest człowiekiem bez zawodu, nieznanym  skrzypkiem.
Do tego zakochał się w dziewczynie  mieszkającej  daleko, której nie może zaoferować
nic więcej oprócz miłości, a sam jest nadal na utrzymaniu swych rodziców, więc jaki
z niego  kandydat na męża? Zrezygnowany całkiem  wysłał swe CV do kilku orkiestr.
Zwierzył się Sandrze ze swych obaw i właściwie z bezradności. Ona dobrze go
rozumiała- za 10 dni miała iść do swej pierwszej pracy, nawet jej nie szukała, to praca
przyszła do niej. I już postanowiła, że w czasie  pracy podejmie studia wieczorowe.
Więc może  Eric mógłby iść do jakiejś pracy n.p. nauczycielskiej i jednocześnie
studiować wieczorowo np. ekonomię? A może jednak dostanie jakieś stypendium
zagraniczne i będzie mógł dalej rozwijać swój talent? Dopiero miesiąc upłynął od
czasu gdy wysłał swe dokumenty w kilka miejsc, trzeba po prostu czekać.
Sani, ale co z nami, z naszą miłością?
Sandra zamyśliła się - Eric, my chyba nawet jeszcze sami nie wiemy czy to jest
miłość.Odkryliśmy oboje pierwszy raz jej fizyczny aspekt, który nas bardzo
zachwycił. Jest nam cudownie i myślę, że jeżeli to co nas teraz łączy jest miłością,
to rozstanie tego nie zniszczy. Będziemy do siebie pisać, czasem rozmawiać,może
nam się uda odwiedzać się z okazji świąt.
Gdy dostaniesz jakieś stypendium zagraniczne to ten fakt tylko tobie coś ułatwi, masz
wtedy większą szansę na solową karierę. Nasza miłość na tym nie skorzysta.
Jeżeli zostaniesz wielkim skrzypkiem  to prawie nigdy cię przy mnie nie będzie,
będziesz jeździł po całym świecie z jednego koncertu na drugi.Bo tak wygląda życie
wielkich i sławnych.
Myślałam o tym każdej nocy nim zasnęłam w twoich ramionach.Bądźmy po prostu
wdzięczni losowi za to, że mogliśmy  dać sobie wzajemnie chwile szczęścia.

                                                         E P I L O G
Było łzawo i bardzo smutno na dworcu w Dreźnie.Sandra jechała tym  razem slipingiem
a nie kuszetką. Z Warszawy pojechała jeszcze na  dwa dni do rodziców.
Na pytanie kiedy wyjdzie za mąż odpowiedziała,że pewnie  niedługo, bo ma narzeczonego.
To Niemiec. Ojca omal nie tknęła apopleksja- krzyczał, że na to nie pozwoli nigdy. A jeśli
nie daj  Bóg jest w ciąży to niech usuwa, natychmiast. Sandra zebrała swoje rzeczy i
wychodząc z domu powiedziała - całe szczęście, że nie musisz mi dawać pozwolenia.
Zapominasz, że jestem pełnoletnia,wczoraj skończyłam 23 lata.
Eric dostał jednak stypendium zagraniczne.W każdym liście prosił - poczekaj jeszcze na
mnie. Po roku korespondencja się urwała.
A jednak zabiliśmy tę miłość- pomyślała.Może szkoda, że nie wcześniej.
Gdy kolejny raz jej absztyfikant poprosił by za niego jednak wyszła- tym razem zgodziła
się. Powiedziała tylko, że nie zgadza się na kościelny ślub i że nie będzie na nim  jej
rodziców, bo oni już nie żyją.
Urodziła dwie córeczki, przeszła przez depresję poporodową.
Kiedyś  powiedziała, że  gdy  jest sama w domu to włącza nagranie  I koncertu
D-dur Paganiniego, zamyka oczy i widzi grającego na  skrzypcach Erica.

                                                         Koniec




19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Życie rzadko bywa niczym muzyka rozrywkowa- lekkie, ładne i przyjemne.

      Usuń
  2. Romantyczna opowieść! Podziwiałam szczegóły, które odpowiedziałaś o NRD.
    Podobało mi się.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W NRD to raczej nie mieli ludzie łatwego życia, wszyscy starali się stamtąd wydostać.Mieli ogromny brak rąk do pracy i sporo Polaków było tam na zbiorowych kontraktach i nawet sobie to chwalili, bo rząd naprawdę starał się stworzyć pozory dobrobytu.

      Usuń
  3. :) cóż i tak w życiu bywa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie nie jest powiedziane, że wszystko nam się w życiu dobrze ułoży.

      Usuń
  4. :) ale szkoda, ze tak sie skonczylo. Wiem, nie zawsze moze byc happy end.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zauważyłam pewna prawidłowość- jak jest happy end to się wprawdzie historia podoba, ale jest spore niedowierzanie, że było dobrze.
    A jak historia kończy się kiepsko to każdemu żal,że tym razem nie było happy endu. Ale takie jest nasze życie.
    Happy end jest we wcześniejszym opowiadaniu "Bardzo samotne wakacje".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Pisząc komentarz też o tym pomyślałam. Tą wcześniejszą historią pełną szczęścia trochę nas rozpieściłaś ;-)

      Usuń
  6. Niestety często ta pierwsza miłość dopada kochanków, kiedy jeszcze nie są zdolni do samodzielnego życia. I w przededniu ich wielkich życiowych wyborów. Niestety wtedy często nie ma się innego wyjścia, jak zabić tę miłość. :(
    Bardzo rzadko się niektórym udaje ją zatrzymać, ale najczęściej pozostaje słońcem w sercu, ale świecącym jedynie przez krótki czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się dziewczyna przynajmniej do skrzypiec przekonała i to jej zostało;). Może czasem lepiej żyć tkliwym wspomnieniem niż np. być żoną sławnego męża i mało go mieć dla siebie, bo każda uprawiana sztuka jest zaborcza.

      Usuń
  7. p.s. Czytanie poprzedniego opowiadania mogę rozpocząć dopiero, kiedy będę miała więcej czasu, ale cieszę się, że na mnie tu czeka!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem jak to się stało, że nie wysłałam komentarza, który szybko pisałam pod wrażeniem opowiadania. Wszędzie gdzie prawdziwe uczucie wiąże ludzi to jest samo w sobie jakąś wielką wartością, zostawiającą ważny ślad już na całe życie. Nie zawsze trafi się z uczuciem we właściwym momencie, dlatego wiele wokół dramatów. Wiemy też że z mistrzami jest bardzo trudne życie, nigdy w całości. Czytałam z wielkim zaciekawieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy o tym z nią rozmawiałam to jej dziewczynki już były młodszymi nastolatkami, a ona nadal Erica kochała, choć był tylko wspomnieniem. Pięknym a jednocześnie bolesnym.

      Usuń