sobota, 30 stycznia 2021

NIgdy więcej - 4

Portret Wisi ogromnie spodobał się jego siostrze. Oczywiście na początek Mietek został skrytykowany, że znów się zadaje ze sporo młodszą kobietą, ale "tej to przynajmniej  dobrze z oczu patrzy" jak określiła jego starsza od  o trzy lata siostra.  Polubisz ją, przekonywał ją Mietek. A skąd ty ją znasz? Ze szpitala, leżała  ze mną na jednym oddziale, bo na kobiecej chirurgii już zabrakło wolnych pokoi i jeden pokój z naszego oddziału, zaraz przy wejściu,  zrobili dla niej i jeszcze jednej pacjentki. Potem doszła trzecia. No to się nie za długo znacie.A co to ma za znaczenie - niektórzy żyją ze sobą 20 lat a też za dużo o sobie wzajemnie nie wiedzą. No a jakie masz wobec tej panny plany?- indagowała siostra. Oczywiście matrymonialne, tylko się wpierw musi ta  panna rozwieść z mężem.

Rozumiem, wpiąłeś się w czyjeś małżeństwo. Ma dziecko? Nie, nie ma. Poza tym gdyby było jej w tym małżeństwie dobrze to bym raczej nie miał szans. Uważaj braciszku, żeby cię nie wyrolowała tak jak Baśka. Halinko, wpadniesz do mnie gdy ona będzie i zobaczysz sama. Zakochałem się w niej jeszcze w szpitalu. Zaraz pierwszego dnia gdy ją położyli na naszym oddziale. Poszliśmy z  Frankiem zobaczyć nowe pacjentki i z mety mnie urzekła. To ta, co miała tak bardzo ciężką  operację? - dopytywała się  Halina. Ciągle mi o niej w szpitalu mówiłeś. Tak, to ona. A ile jest od ciebie młodsza? Dwanaście. No to ma już 30, ale wygląda na tym portrecie na sporo młodszą. Ale nic dziwnego - nie ma dzieci, a raczej nigdy macierzyństwo nie ujmuje lat, tylko je dodaje. A może to raczej wy do nas przyjedziecie? Nie , wolałbym byś ty do nas przyjechała, bez dzieci i  męża. Dałem jej klucze od tego mieszkania, więc żebyś  się kiedyś nie zdziwiła gdy ja będę w delegacji a  ona tu będzie urzędować. Ona jest zupełnie inna niż była Baśka- po pierwsze to bardzo inteligentna i mądra dziewczyna, kulturalna, a przy tym bardzo szczera. Chwilami mnie zadziwia swą wiedzą i wachlarzem zainteresowań.

Zawsze się zastanawiałam co cię pociągnęło do Baśki, zapewne walory ukryte? Bo jej uroda to była głównie figura i dobry makijaż. Ona to chyba spala w tym makijażu. Czasami tak, poza tym świetnie się czuła w towarzystwie moich kolegów gdy z biura projektów przeszedłem do wykonawstwa. A właśnie - postanowiłem wrócić do projektowania. Wisia nie zniosłaby obok siebie moich kolegów budowlańców.  A co to za imię "Wisia"? - zdumiała się Halinka. Od Jadwisi, a Jadwisia to od Jadwigi. W pracy mówią na  nią albo Wiśka albo Jaga. A ty jak na nią mówisz? Wisia albo "cudna moja".

Podpasowała ci jednym słowem- stwierdziła Halina. O, tak pod każdym względem  - szczerze mówiąc takiej kobiety  jeszcze nie spotkałem i nie trzymałem w ramionach, a wstrzemięźliwy nie byłem. Dla niej zrobię wszystko o co mnie tylko poprosi, tyle tylko, że ona o nic jakoś nie prosi.  Ale zrobiłem dla niej kącik- gdy rozmawialiśmy w szpitalu powiedziała, że gdy ma coś do przemyślenia to idzie na poszukiwanie  huśtawek dla  większych dzieci, bo jej się  najlepiej myśli gdy się huśta lub buja na fotelu. Chodź, zobacz - i zaprowadził siostrę  do najmniejszego pokoju. A ona gra w szachy? Nie wiem, ale szachownica to taki symbol, bo szachy są grą dla wielce myślących ludzi. No to jeszcze musisz dodać jakąś małą podusię pod głowę i lampę stojącą  koło fotela, żeby można czytać. Widziałam ostatnio ładne na Chmielnej, z taką przegródką na prasę. Widziała ten pokoik? Tak, pokazałem. Była autentycznie wzruszona, aż kilka  łez poleciało. Miałem co scałowywać. I zdumiona, że pamiętałem co mówiła gdy rozmawialiśmy w szpitalu. A ja pamiętam każde jej słowo, każdy uśmiech, każdy gest. Ależ cię wzięło! Zupełnie  cię braciszku nie poznaję. O Baśce to słyszałam od ciebie, że fajna z niej dupina, że ci jej kumple zazdroszczą. A tą to ty naprawdę kochasz. Oby ci się udało tym razem. Tak, kocham i to bardzo. I żadnym kumplom  jej nie pokażę. Zresztą gdy wracam do projektowania to koniec z kumplami.

We wtorek Wisia tak jak to miała w planie była rano służbowo w Urzędzie  Patentowym,   załatwiła wszystkie sprawy w 2 godziny i pojechała  do mieszkania Mietka, który już się zamartwiał, że jej jeszcze nie ma. Czemu do mnie nie zatelefonowałaś stamtąd, przecież bym po ciebie przyjechał a tak tłukłaś się komunikacją. Miły mój, jechałam pospiesznym, więc  nie było to  dużo wolniej niż gdybyśmy jechali samochodem. 

Zrobimy kawę?- chyba zmienia się pogoda, to raz, a dwa, to jestem niewyspana bo sobie z mężem podyskutowaliśmy do późnej nocy. Trochę się wszystko pokręciło i powiedziałam mu  w końcu, że chcę się z nim rozejść, bo nie mam zamiaru ciągle chodzić niedopieszczona i nie widzę powodu by przed  nim wciąż udawać, że mi z tym dobrze. I że to wszystko doprowadziło  do tego że choć go pod wieloma względami nadal cenię to uczucie poszło się paść na zieloną trawkę. I że dość długo dojrzewałam do tej decyzji, ale teraz dojrzałam, a gdy owoc dojrzeje to spada.

Wszystko się pokręciło dlatego, bo on mi wczoraj powiedział, że wyjeżdża na sześć miesięcy na staż do Anglii i jeśli by mu tam dobrze wszystko poszło to tam zostanie, bo tak się umawiał z tymi ludźmi, tzn. z jednym z dyrektorów. No to się pytam a jak w takim  razie z dyplomem, na to mi on mówi, że  to nie ma znaczenia i tak będzie musiał ten dyplom nostryfikować a właściwie to zrobić tam ostatni rok studiów. I jeśli zostanie to oczywiście mnie ściągnie, najdalej po roku. No i wtedy mu powiedziałam, o tym, że chcę i dlaczego chcę rozwodu.On mi tłumaczył, że seks to tylko uzupełnienie związku, a ja mu tłumaczyłam, że ciągłe pobudzenie i nie zaspokojenie kobiety źle się odbija na jej zdrowiu i fizycznym i psychicznym. I powiedziałam, żebyśmy się rozeszli jeszcze przed jego wyjazdem.A wyjazd byłby w październiku. Na to mi powiedział, że jeśli się rozejdziemy to mu może paszportu nie dadzą. Ale on ma paszport służbowy, jeszcze ważny na 5 lat, więc to tylko kwestia wzięcia go ze składnicy a nie wyrobienia nowego. Przypomniałam mu o tym. Bo gdy jemu wyrabiali paszport to akurat  w MSW pracowała moja przyjaciółka i urobiła szefa by mu dali paszport na 10 lat. Wiesz, w tym kraju wszystko można załatwić po znajomości. Poza tym jego rodzony brat pracuje w tym resorcie, co prawda tylko jako kierowca.  Ale  jak to spokojnie przemyślałam (zasnęłam dopiero około 3 rano) to doszłam do wniosku, że muszę się teraz-zaraz rozejść, nim wyjedzie, bo potem to szukaj wiatru w polu - wiem jak to ciężko się rozejść na odległość i jakie to za sobą koszty pociąga.    

A dziś rano mu powiedziałam, że się wyprowadzę w niedzielę, że w  sądzie mogę wziąć winę na siebie, a kwestia alimentów u nas nie wystąpi, bo dzieci nie ma.  Po prostu wrócę do rodziców. Żeby było śmieszniej to według  dokumentów  ja nadal mieszkam u rodziców, bo nie mamy  przecież jeszcze wspólnego mieszkania, a u jego rodziców się  nie meldowałam. No ale jak się fizycznie wyprowadzę to teściowa i teść będą w sądzie mogli świadczyć, że się od niego wyprowadziłam. 

Mietek słuchał pilnie, trochę  coś notował, potem powiedział - no to ja zaraz dzwonię do mojego adwokata. Wytrzymasz jeszcze trochę? No jasne, po to się kawy opiłam, żeby nie zasnąć teraz-zaraz.  

W kwadrans później Mietek powiedział Wisi, że są umówieni do adwokata na wizytę o godzinie 16,30, więc może będzie dobrze jeśli Wisia  trochę pośpi. A utulisz mnie- spytała cichutko. Utulę i wycałuję tak jak jeszcze nigdy nikogo nie całowałem. I słowa dotrzymał.Wisia rzeczywiście była potwornie zmęczona. Spała przytulona do Mietka a ten czuł się jak strażnik królewskiego skarbca. Leżał i planował swe przyszłe życie z Wisią. Cieszył się, że sprawa  nabrała rozpędu. Był niemal pewien, że w samym końcu września Wisia dostanie  rozwód. Mieszkać będą oczywiście tutaj, na ich dwoje to mieszkanie jest w sam raz.  Może kiedyś zamieszkają gdzie indziej. Miasto się rozrastało, powstawały nowe dzielnice, powstawały osiedla małych  domów.

Przez moment zastanowił się nad kwestią posiadania dzieci - osobiście nie czuł potrzeby posiadania potomstwa. Na swych małych siostrzeńców patrzył z niesmakiem. Nie rozczulało go  ich seplenienie, denerwowały ich krzyki i bieganie  po domu. Myśląc trzeźwo, to gdyby teraz, w niedługim czasie przyszło na świat dziecko to nie byłby chyba szczęśliwy. Ale jeśli Wisi się zamarzy dziecko to co wtedy?- ale z rozmów z nią odniósł wrażenie, że nie tęskni za dzieckiem. Z drugiej strony może nie byłoby  źle gdyby urodziła, podobno to kobietom "dobrze robi", tylko ciekawe ile w tym prawdy. Postanowił, że decyzję w tej sprawie pozostawi całkowicie Wisi. Bo  zawsze to kobieta ma więcej obowiązków. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić Wisi z ciążowym brzuchem. Nim by się dziecko usamodzielniło byłby na  emeryturze. Przypomniał sobie jedną z ich rozmów w szpitalu - powiedziała wtedy że rozmnażanie się  nie leży w kręgu jej zainteresowań. Spojrzał na zegarek i stwierdził, że ją obudzi, bo powinna jednak zjeść coś nim wyjdą do adwokata.

Zjedli razem obiad, pyszne pierogi z mięsem, podrzucone Mietkowi przez siostrę, wypili kawę i pojechali do adwokata. 

Adwokat wysłuchał tego co mu Wisia powiedziała, westchnął i zaczął tłumaczyć - teoretycznie sprawa  nie byłaby skomplikowana, ale tylko wtedy gdy oboje małżonkowie zgłoszą trwały rozkład pożycia małżeńskiego w zakresie życia intymnego i emocjonalnego oraz gospodarczego. Kiedyś taki okres rozpadu musiał trwać aż 5 lat, czasy się zmieniły, wystarczy kilka miesięcy. Czyli musi pani to uzgodnić  z mężem, żebyście to samo mówili. Tu jest co prawda i ta sprawa, że on wyjeżdża za  granicę i można uznać, że będzie to dłuższy czas bo będzie tam długo, a pani nie chce do tej Anglii wyjechać . Jeśli pani mężowi  bardzo zależy na tym wyjeździe to na pewno się zgodzi. Czy mogłaby pani przyjechać do mnie z mężem w piątek o godz. 18,00? Gdyby coś stanęło na przeszkodzie to mój ulubiony klient mnie o tym zawiadomi- dobrze  panie Mietku?- zwrócił się do Mietka. Mietek oczywiście  przytaknął i sięgnął po portfel, ale adwokat go powstrzymał - uregulujemy wszystko po załatwieniu sprawy.

Gdy wyszli od adwokata Wisia zaczęła się  śmiać- przecież to jest czysty idiotyzm - jeśli dwoje dorosłych ludzi, bezdzietnych nie chce być razem  to co ma do tego sąd? Nie chcę przecież od  niego żadnych świadczeń finansowych, ja chcę tylko rozwodu i to wszystko. Wiesz Mieciu, będę podła i go zaszantażuję, że jeśli nie złoży przed sądem oświadczenia o chęci rozwodu ze mną to mu wstrzymam lub mocno opóźnię wyjazd a on nie wie, że już nie mam chodów w paszportówce. Oczywiście nie zacznę od  szantażu, zacznę od prośby. Może i wystarczy, skoro się w niedzielę spakuję i wywiozę rzeczy do rodziców.

Wisiuniu nie do rodziców a do mnie, u mnie będziesz mieszkać. Jak się już spakujesz to po mnie zatelefonujesz i przyjadę. Dużo masz tego? Nie, bo sezonowo rzeczy przenosiłam z jednego domu do drugiego i na szczęście nie mam dupereli z gospodarstwa domowego, bo mieszkaliśmy u jego rodziców.  Odwieź mnie teraz do  do domu, tym razem możesz podjechać pod  sam dom. Muszę popracować nad nim. 

Będę pakowała rzeczy i jednocześnie z nim rozmawiała. Przyjedź po mnie o 21,30.To czego nie spakuję dziś  zabiorę w sobotę albo w niedzielę. Mietek przyjrzał się uważnie Wisi - wyglądała na bardzo zmęczoną, była bardzo  blada i skupiona. A może będzie lepiej gdy dziś tylko porozmawiasz, a jutro sobota, krótszy dzień pracy i jutro się spakujesz? Albo dziś w ogóle nie rozmawiaj, weź tylko to co ci potrzebne na jutro , ja tu na ciebie poczekam i pojedziemy do mnie- proponował Mietek. Ale Wisia tylko potrząsnęła przecząco głową - dam radę, najwyżej pójdę jutro w pracy do naszego lekarza i wezmę kilka dni zwolnienia. On wie, że po tym co przeszłam mogę mieć jeszcze bardzo złe dni. Co prawda tylko wariat  chodzi do lekarza po zwolnienie w sobotę, bo niedziela wtedy wlicza się do zwolnienia. Więc po prostu przyjedź po mnie dziś o 21,30. Będę się pakowała i rozmawiała. Wbrew pozorom kobiety są silne, bo muszą być silne. Jeśli nie będzie miejsca pod domem, ale powinno być, to po prostu ty bądź pod klatką, będę miała 2 walizki.

Rozmowa z mężem przebiegła nadzwyczaj spokojnie. Wisia  spakowała się rzeczywiście w 2 walizki. Kilka razy mąż zapytał się, czy ona jest pewna swej decyzji, na co otrzymał odpowiedź twierdzącą. Przy pakowaniu drugiej walizki Wisia zaczęła z nim rozmawiać o rozwodzie, powiedziała o tym wszystkim co jej powiedział adwokat i o tym, że już jest wyznaczony termin ich wizyty u niego, na najbliższy piątek. Przypomniała mu również, że on naprawdę ma jeszcze ważny paszport, to raz, a dwa, że  dzieci nie mają, trzy- że ona wszak o żadne alimenty nie będzie występować, więc nawet gdyby nie miał paszportu to i tak dostałby go bez problemu. Po dłuższej chwili ciężkiego milczenia padło z usta męża Wisi stwierdzenie - nie wierzę, że będziesz mieszkać u rodziców. Wisia uśmiechnęła się -  masz rację, że nie wierzysz- nie będę u nich mieszkać. Będę mieszkać  u tego z kim cię zdradziłam bardzo niedawno, z kimś kto dba o mnie a nie tylko o siebie. Z kimś kto wsłuchuje się we mnie i nie uważa seksu za dodatek do związku, dla niego raczej związek jest dodatkiem do seksu. Wyjdziesz za niego? Tak, już mi się oświadczył. To ktoś z naszych znajomych? Nie, nikt ze wspólnych naszych znajomych - zapewniła go Wisia. Przyjedzie dziś tu po mnie o 21,30. Swoim rodzicom na razie nic nie mów, ja swoim też nic nie powiem. Poinformujemy ich dopiero wtedy, gdy  będziemy po rozwodzie. I zapisz sobie kiedy, o której i gdzie masz być u adwokata - i podyktowała mu dane z wizytówki. Kontakt  ze mną będziesz miał telefonując do mnie do pracy. A moją nieobecność teraz możesz wytłumaczyć moim wyjazdem albo w delegację albo wyjazdem do sanatorium - zresztą mam  skierowanie do sanatorium, tylko nie wiem czy  będzie mi się chciało jechać do sanatorium. 

Jaga, chciałbym go poznać. Nie wiem co prawda po co ci ta znajomość- odpowiedziała Wisia, ale wezmę to pod uwagę  i zapytam czy on się zgodzi. On po mnie za chwilę przyjedzie, więc go możesz zobaczyć z balkonu. Ale dziś was nie poznam. Świetnie, twoi siedzą przy telewizorze, to ja się gubię, na razie.

Wzięła walizki i cichutko przemknęła przez przedpokój. Koło bramy już czekał na nią Mietek. Idąc obok Mietka niosącego walizki spojrzała w górę - mąż stał na balkonie i palił papierosa. Jakie szczęście- pomyślała- że Mietek nie pali. Gdy Mietek otwierał jej drzwiczki samochodu powiedziała- on stoi na balkonie i chce cię poznać. Nie ma sprawy- stwierdził Mietek - ale niech nie liczy na przyjaźń.

                                                       c.d.n.




3 komentarze: